piątek, 16 listopada 2018

Zdecydowanie późnojesiennie na skraju

Rankiem już przymrozki albo obfita rosa ale zaraz później słonecznie, więc jeszcze przed śniadaniem idę na krótki, niedaleki spacer z aparatem. Ponieważ nadal nie mam zoom to kucam często i przyklękam by sfocić detale. Taka poranna, dziękczynna modlitwa. Wracam z mokrymi kolanami i stopami i hyc jeszcze do łóżka.

Po rozgrzaniu i śniadaniu idę do lasu bo chociaż już coraz mniej kolorowo, coraz mniej liści na drzewach, za to coraz grubszy dywan powoli płowiejących liści. Grzybków niewiele ale zawsze jakiś świeży dodatek do obiadu czy kolacji.

Ale na działce jeszcze troszkę kolorów i nawet grzyby są ale ja takich nie jadam. I nowe nabytki są, a jakże, takie zachciewajki które zwabiły mnie kolorem w sklepie ogrodniczym.

Trochę prac przyjemnych, trochę koniecznych, trochę łatwych i dwie trudne. Przyjemne i łatwe to poszerzanie trawnika przy chatcie od południa, przesadzenie śnieżników i przebiśniegów,  wykopanie budlei, uporządkowanie wąskiej grządki przy chatcie od zachodu, przesadzanie szczypiorku i tymianku i ponowne zaproszenie dwa tygodnie temu wyrzuconej kaliny. Konieczne i trudne to przycięcie jabłoni i śliwy nowo nabytym sekatorem do gałęzi i zamknięcie wody z całym rytuałem zakręcania zaworów, otwierania kurków, spuszczania wody, zalewania płynem przeciw zamarzaniu.
A w międzyczasie dumanie o planach wiosennych czyli ocieplanie ściany południowej z wymianą dwóch okien ( wąskie w kuchni i gościnnym) i dodaniu trzeciego w izbie. I tu problem i materiał do przemyśleń, czy wąskie i wysokie jak w kuchni i gościnnym czy szerokie i panoramiczne w miejscu panelu z dwoma obrazkami maków. I czy moje ulubione okiennice drewniane czy metalowe praktyczne jak u innych dookoła. I o tym, że trzeba wiosną zamówić drewno bo już się kończy.

A wieczory długie i spokojne, przy ogniu ogniska i kominka i w kręgu lampki, pod opieką Spider-mena który zostawił u mnie, tu na skraju swój strój i cześć Mocy. Czuję się zaopiekowana miłością rodziny i odległość nie ma tu znaczenia.

Zakończyłam sezon letni, witam sezon zimowy, też piękny chociaż inaczej, bo prawie bez pracy na grządkach i przy chatcie ale więcej przy codziennych pracach jak rozmrażanie zamków i kłódek,  zdobycie wody, utrzymanie ognia, gotowanie strawy, ogarnianie po spacerach w błocie albo w śniegu .....
Czyli ahoj przygodo!!!

26 komentarzy:

  1. U Ciebie chłodniej, Krystynko niż u nas, na górce. Przymrozek jak do tej pory mieliśmy chyba tylko raz, pare tygodni temu. Ale zapowiadają, że za pare dni wszedzie sie znacznie ochłodzi. Zebrałam wiec dzisiaj resztę papryk, co sobie swobodnie rosły jeszcze na krzakach.
    Już prawie całkiem bezlistnie. Rzeczywistosc z dna na dzień zmieniła sie z letniej na późnojesienną. I nareszcie troche deszczu sie pojawia, bo susza u nas straszliwa i grzybków w lesie ani widu ani słychu. Trzeba by sie przejsć dzisiaj albo jutro, zanim dotrą przymrozki, moze sie jakiego maślazka albo opieńka jakim cudem znajdzie?
    Ach, ale w domu tak miło, bo w piecu kuchennym sie pali i coraz mniej chce sie człowiekowi nosa na zewnatrz wychylać!:-)
    Uściski serdeczne zasyłam Ci Krystynko i spokojnego dalszego ciagu listopada życzę!:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Te pierwsze przymrozki szczególnie zachwycają, przynajmniej mnie, następne już mniej. Moje pomidory już dawno kaput a przecież papryka jeszcze delikatniejsza, macie tam wyjątkowy mikroklimat lub szczęśliwą rękę.
      To dziwne ale u nas, chociaż lasy piaszczyste i deszczu niewiele, w lasach wilgotno, mchy wielkimi zielonymi poduchami rozweselają las a i grzyby wcale nie kapciuchy tylko jędrne zdrowe podgrzybki, chociaż niewiele.
      Co by była warta kuchnia bez pieca, dom bez ognia. A przecież miliony ludzi tak żyją w swoich mieszkaniach, wygodnych i prawie bezobsługowych. I ja tak żyłam przez dziesiątki lat chociaż zawsze tęskniłam do Natury, stąd ta "w podróży". A teraz mam i dom i piec i ogień.
      Może wkrótce do zobaczenia Olu i C.

      Usuń
  2. u mnie przymrozki dopiero przyjdą....muszę przyznać że u Ciebie pięknie o każdej porze roku....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo w naszym umiarkowanym klimacie każda pora roku piękna jest a odkąd chodzę z aparatem, choćby nadpsutym, więcej widzę wokół urody i śliczności.

      Usuń
  3. U nas tez zapowiadają ,ale za tydzień,teraz mamy piękny czas ze słońcem ,tak tu jest ..jak deszcze ,to kilka dni pod rząd ,potem wiatr przewieje i teraz mamy wyż.Krysiu fajnie masz na tej swojej działeczce.A my zawsze obcinamy drzewka wczesną wiosną po przymrozkach.Ponieważ ten czas co Ty przycinasz ,to nie polecają ogrodnicy .Bo za niedługo przymrozki a przycięte drzewka muszą sie zabliźnić,jak za późno to mróz uszkodzi łodyżki i drzewka chorują.Dlatego najlepiej przycinać wiosną jak już nie ma przymrozków ,a jeszcze nie wypuszczają pędów.I tak robimy.Tak samo z różami robię::) No ale każdy robi tak jak chce::)))Miłego wieczorku♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdy po porannym przymrozku wychodzi słońce na jesiennym niebie, to dopiero jest jak w niebie.
      Wiem to dobrze Danko, że owocowe ziarnkowe czyli jabłoń, grusza w lutym a pestkowe czyli śliwa, wiśnia po zbiorach ale tak mi zeszło na początku roku ze nie zdążyłam a w tym roku u mnie gałęzie wybujały nadzwyczaj, prawie nie było owoców i już nie mogłam patrzeć na ten gąszcz wilków w górę. Kupiłam nowy sekator do gałęzi i zanim pomyślałam już zaczęłam wycinać, niecierpliwa czasem jestem. Trudno, muszą sobie dać radę, w lutym poprawię. A róże podcinam po okwitnieniu do 1/3 wysokości a dołem kopcuję, narazie to się u mnie sprawdza. Każdy robi jak chce ale dobre rady zawsze w cenie. Pozdrawiam Dancze!

      Usuń
    2. Krysiu ,ja tak napisałam co ja robię .Ale broń boże nie chciałam Ciebie pouczać ,żebyś mnie źle nie zrozumiała,taka moja babska porada ,jak ja to robię...☺ Nie jestem znawczyni w ogrodach ,ciągle się uczę::)))Pozdrawiam cieplutko::)))

      Usuń
    3. Danusiu, ja wcale tego nie odebrałam jako pouczenie, ani przez moment, tylko jako Twoje doświadczenia i serdeczne rady. Ja to dopiero uczę się na błędach!

      Usuń
  4. Patrzę i się rozmarzam - nie wiem jak odmienić - no w każdym razie marzę o takich warunkach, spacerach i pracach... Może kiedyś mi Wszechświat da możliwość mieszkania blisko natury.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Luno, ja dopiero na emeryturze spełniłam marzenia bo wcześniej praca, miasto, mieszkanie, obowiązki. Ale warto było czekać, na emeryturze jestem już 15 lat i zmierzam tym się cieszyć jeszcze następne 15.
      Wszechświat sprzyja marzycielom i pomaga im, jeśli tylko oni zrobią wszystko co mogą, by spełnić marzenia. To nie slogan, ja to wiem bo u mnie zadziałało.

      Usuń
  5. Nas przymrozkiem doświadcza już nie wiem po raz który; o! właśnie nakarmiłam psy, a także sąsiedzkiego Paździocha, bo też przychodzi na śniadanie:-) trawa pod butem chrzęści, biało, ale co za tym idzie, niebo czyste; dziś będziemy wozić i składać opał na tarasie, oby tylko krzyże wytrzymały:-) ależ ładny ten krzaczek z fioletowymi owockami, ja to raczej na miododajne zaglądam i wsadzam; Ola pisze, że paprykę jeszcze pozbierała, u nas pierwszy październikowy przymrozek wszystko zwarzył; grzybki całkiem, całkiem, schowane w mchach i borówczyskach jeszcze trochę będą cieszyć Twoje podniebienie; fiołki jak pocukrzone, wyraźny rysunek liści ... właśnie czytam Ostatnie dziecko lasu Richarda Louva, jak daleko ludzkość odeszła od przyrody, i o ile jest przez to uboższa i chorowita; pozdrawiam Cię serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas to pierwsze przymrozki tej jesieni i dlatego warte upamiętnienia. Następne już nie wywołają u mnie takich emocji, może nawet nie będzie mi się chciało wstać z ciepłego łóżeczka. Ja już złożyłam drewno na tarasie ale ubywa w takim tempie, że chyba trzeba dołożyć. Ale im więcej na tarasie tym mniej przy południowej ścianie a to znaczy, ze trzeba wczesną wiosną przygotować portfel. Ten z fioletowymi owockami to pięknotka Bodiniera, kaprys bo u mnie nie ma warunków do życia ale ani ona nie pierwsza ani nie ostatnia moja fanaberia. Też się dziwię że u Oli jeszcze wczesnojesiennie, u mnie wszystko, oprócz szczypioru kaput. Grzybki pojedyncze ale jako smakowity dodatek, fiołki jesienne cudne bo nieoczekiwane. Czytam recenzje tej książki ale ja to wszystko wiem i Ty też, moja córcia chodzi po górach z synami i im też będą oczywiste te prawdy. Ale zgadzam się, że trzeba o tym pisać na okrągło i wciąż, nawet jeden nawrócony wart uwagi. Serdeczności Marysiu.

      Usuń
  6. Piekne zdjecia oszronionych kwiatkow i roznych roslin.
    Jak fajnie brzmi 'utrzymanie ognia' i 'gotowanie strawy' to naprawde przygoda jak z dawnych czasow.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oszronienie wydobywa z roślin ten podskórny i autentyczny rysunek, dlatego tak się 'poświęcam' by w ten czas, wcześnie rano, wstać z ciepłego łóżka.
      Tak własnie czuję; zdobywanie wody, utrzymywanie ognia, przyrządzanie strawy to rzeczywistość dawnych czasów, pierwotnych, czystych, prawych .....

      Usuń
  7. Pracowicie, smakowicie. Tak, te fiołki wyglądają jak w cukrze.:) U nas dziś dopiero był taki porządny przymrozek, do tej pory tylko tak lekko poszroniło i od razu znikało. Zbiory pozbierane, zabezpieczone. Wszystko ogarnia cisza i spokój już późnojesienny, chylący się ku zimie. Piękna półka, przydałaby mi się taka.:)))
    Serdeczności:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Takie było pożegnanie z sezonem na skraju, przez zimę będę tam oczywiście wyjeżdżać ale już nie tak często i na tak długo. Spokój i cisza to u mnie dopiero od stycznia, koniec listopada i grudzień mam intensywny emocjonalnie, jak to u Strzelców. Półka z historią, była główną półką kuchenną w małym, białym domku, potem pomocniczą w kącie kuchennym chatty a teraz przykanapową w izbie.

      Usuń
  8. Pierwsze przymrozki... i czas na zamknięcie sezonu letniego. Sporo pracy. Zastanawiam się, czy czegoś nie przegapiłam w temacie zabezpieczania roślin. Na pewno nie powtykałam do ziemi cebulek krokusów, które kupiłam z myślą o wiośnie. I miałam wykopać dalie... Oby nie było za późno.
    Jak zimuje budleja?
    Uśmiecham się Ciebie i wesołych serduszek, których... nie namalował mróz :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sporo pracy ale potem za to zasłużony odpoczynek. Nawet mimo rzetelnego wykonania prac zabezpieczających nie wszystko przeżyje, dlatego nie ma się co martwić, że coś tam nie powtykane czy nie wykopane. Ja budleje wykopałam bo daję je Przyjaciółce ale w poprzednie lata tylko przycinałam krótko i okrywałam jedliną, pięknie przezimowały.
      Dziękuję i odwzajemniam, paluszek aż swędział żeby coś zmalować na oszronionej szybie.

      Usuń
  9. Jak ładnie kwitnie ta pięknotka ! Nigdy jej nie miałam, chyba u mnie zbyt zimno. Wczoraj pół dnia wykopywałam dalie (ok.30 szt, a bywało i 50), już bezpiecznie schną w domu. Prawie jestem przygotowana do zimy. Widać, że Ty jesteś gotowa stawić czoła naszej czwartej porze roku, a zimowe wizyty w chatcie sprawiają Ci wiele przyjemności mimo iście spartańskich warunków. Serdecznie pozdrawiam !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja dopiero ją kupiłam, sama jestem ciekawa jakie ma liście i jak kwitnie, bo te fioletowe to owocki. Właśnie przez to wykopywanie, podsuszanie, przechowywanie nie mam dalii ani żadnych tego wymagających, bo nie mam warunków do przechowywania.
      Spartańskie warunki z wyboru i na krótki czas to moje spełnione marzenie, dużo przyjemności i hartowanie.

      Usuń
  10. Delikatny mrozik zawitał i w mieście Łódź, a tu Święta już zaczynają się 1 grudnia i cała Piotrkowska będzie świętować :) Widzę, że Maro zostawił mnóstwo pozytywnej energii u Pani i nie tylko w postaci Kostiumu. A mój najstarszy chrześniak sportowiec wybiera się na obóz zimowo - sportowy. Gra w piłkę nożną Klub Piotrków Trybunalski. Ile on ma do ogarnięcia to aż głowa mała treningi, wyjazdy testy, a jeszcze przed nim Bierzmowanie, egzaminy na koniec klas8 no i Bal :) Jest też młodym ogarniętym człowiekiem, aż podziwiam i dumna chodzę :) Najmłodszy 3 latek to diabełek, ale wynika to z jego dziecięcej energii a ma jej mnóstwo :)

    Niech moc będzie zawsze i na zawsze z Panią Pani Krysiu. Ślę pozdrowienia i dla wnuków i dla córki niech i z nimi co dobre pozostanie na zawsze :)

    Agnieszka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widzę, że Maro jest w wieku Twojego chrześniaka bo też teraz przygotowuje się do bierzmowania a i zainteresowania mają podobne bo gra w piłkę w klubie Śląsk Wrocław i też treningi, mecze, nauka .... aż mi go czasem żal. Ale daje radę i nawet świadectwa ma z paskiem.
      Dziękuję za serdeczne i czułe życzenia dla mnie i mojej rodzinki i przesyłam wzajemnie wiele serdeczności. Agnieszko, proponuję przejście na Ty i jako starsza inicjuję nowy etap naszej znajomości :-)

      Usuń
    2. Dziękuję Krysiu będzie mi bardzo miło. Ja również wolę po imieniu pan pani jakoś zbyt poważnie brzmi a przecież jeszcze jesteśmy młode i wiele przed nami. Mi chrześniaka tez żal, gra od 8 roku życia, ale odniósł wielkie sukcesy nawet trenował w zagranicznym klubie tzw. sparing (testy zawodnika), które przeszedł celująco. Szkoda dziecków, ktoś mądry powiedział , że one więcej pracują niż niejeden dorosły bo i 8 godz w szkole a drugie tyle w domu przy biurku. Więc wakacje, ferie są dla Nich :)

      Agnieszka

      Usuń
    3. Agnieszko, ja już nie jestem taka młoda ale dla mnie to nie ma znaczenia i starka może mieć wiele przed sobą.
      Najważniejsze, by dziecka nie zmuszać, tylko jeśli chce to podtrzymywać i wspierać pasje. A jeśli nie chce to nie przymuszać by realizowało niespełnione pasje rodziców. Dobrze, ze mają długie wakacje i sporo ferii świątecznych.

      Usuń
  11. Kiedyś myślałam sobie, że ja nigdy na wieś, a w życiu, za Chiny, po moim trupie... młode to głupie-wiadomo, a teraz gdy wielkiego miasta zaczynam mieć dosyć marzy mi się dom, gdzieś w spokojnym miejscu, gdzie ogród i cisza i las i spokój, chyba dorastam. Pięknie tam u Ciebie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też tak kiedyś miałam gdy pracowałam, żaden dom, żadna wieś, żadne zadupie a dopiero gdy poszłam na zasłużoną zatęskniłam za ciszą i spokojem. I się udało! Teraz mam mieszkanie w miasteczku gdy zapragnę cywilizacji i chattę na skraju gdy zamarzę o Naturze czyli lesie, ogrodzie, spokoju i ciszy. Chyba dojrzewasz otulona książką.

      Usuń