wtorek, 30 września 2014

Nie tylko chatta czyli wieści z B


Uwielbiam to moje prywatne, brzóziańskie sanatorium. Ten luz i spokój, te śniadanka pod lipką, niespieszne prace w chatcie i w obejściu, desery prosto z krzaczków, kolacje przy ognisku, wieczory pod gwiazdami, ogień w kominku nocą. I nie ma co się dziwić, gdy w miasteczku mam takie widoki z okna. Przesłaniam je matową firanką, oswajam gałęziami brzozy, zazieleniam winobluszczem, i to trochę pomaga, ale to tylko blok. Mieszkanie w nim ma swoje plusy dodatnie, nawet dużo bardzo, ale ma też minusy.
Ale moje miasteczko tak ogólnie nie jest brzydkie, tylko ja tam mam mało czasu na spacery z aparatem.

A to dlatego, że po niedługim czasie od powrotu z chatty, naciskam przycisk Ó by uruchomić osamotnionego laptopa. Sprawdzam pocztę, wiadomości, blogi jak jakaś napalona nastolatka. Czy to już nałóg? A może personifikacja? Bo internet to już jakby domownik, niekłopotliwy oswojony zwierzaczek, który cierpliwie czeka w domu, pić i jeść nie woła, merda kursorkiem pod moją dłonią, zadowala się każdym poświęconym mu nawet niewielkim czasem, czasem tylko czyni drobne złośliwości. TV może nie istnieć ale komórka i laptop to jakby przyjaciele, opiekunowie. Meblowanie jeszcze nie skończone, półka ma wisieć nad biurkiem a obrazek na ścianie. Może nawet łóżko przejdzie na drugą stronę gabinetu? Bo brakuje mi miejsca na wygodny fotel do czytania.
Od połowy września usiłuję zmienić moje złe nawyki żywieniowe. Narazie bezskutecznie. Udało mi się wprawdzie zrezygnować z porannej kawy z czekoladą na rzecz płatków owsianych ale to jedyne zwycięstwo. Mięsko nadal kusi, np takie żołądki indycze. W pierwszym dniu z kurkami i jarzynami, w drugim dniu z dodatkiem podgrzybków a trzeciego z makaronem.
Widzę że sama nie dam rady. Przypominam sobie rozmowę z Oleńką sprzed miesiąca, gdy wróciła z Radawy. Sprawdzam w internecie, turnus już trwa, Ale jest następny za dwa tygodnie. Jestem pewna że już nie będzie miejsc ale dzwonię i ..... jest. Więc rezerwuję miejsce od 10 października. Mam nadzieję, że będzie wtedy złota polska jesień bo zamierzam dużo chodzić i spacerować po płaskowyżu tarnogrodzkim. I spróbować diety makrobiotycznej.
Dlatego jutro jadę do chatty uporządkować grządki warzywne i posiać na nich gorczycę na zielony nawóz.

10 komentarzy:

  1. A ja potraktuje grządki kompostem
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mój kompost się ociąga z dojrzałością, może na drugi rok będzie gotowy, dlatego muszę się posiłkować zielonką. Serdeczności

      Usuń
  2. Podoba mi się określenie "merda kursorkiem". :)))
    Potrawa wygląda pięknie, ale przeczytałam z czego i no... zdecydowanie nie.
    Mam nadzieję na ucztę zdjęciową po Twoim powrocie. :))) Niech pogoda Ci dopisze i inne atrakcje. :)
    Serdeczności :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo moja myszka merda kursorkiem jak ogonkiem, Twoja pewnie też.
      A ja lubię żołądki zwłaszcza indycze, to chudziutkie, mięciutkie i sprężyste mięsko.
      Będzie czerwono! Nie mogłam się opanować:-)

      Usuń
  3. Krystynko, czyli pojedziesz z jednego sanatorium do drugiego, ale masz fajnie!
    Kurki bym zjadła z apetytm, ale ten "drugi" elemest to już nie bardzo mi pasuje, choć danie wygląda rewelacyjnie.
    Uściski :--)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fajnie mam ale za to drugie trzeba płacić niestety, w żywej gotówce.
      Dużo ludzi nie lubi żołądków, ja je lubię, ale np nie lubię wątróbki więc rozumiem jak to działa. Ale było pyszne i pachnące od grzybów i selera.

      Usuń
  4. Krystynko! Nie wszystko przychodzi nam łatwo. Pewne nawyki ciężko zmienić, ale na pewno warto próbować!
    Na pewno warto odnaleźć w sobie siłę i motywację, aby złe nawyki wykorzenić.
    Trzeba tylko chcieć samemu i wiedzieć, że nikt za nas pewnych rzeczy nie zrobi.
    Sami musimy zadbać o siebie i swoje zdrowie:)
    Owsianka na śniadanie to wspaniały początek dnia! Można ją jeść na mnóstwo sposobów i nigdy się nie nudzi.
    Warto zaopatrzyć się w płatki takie prawdziwe, z łuskami- nie te błyskawiczne:) Zalać sobie wieczorkiem wodą i na rano są do gotowania jak znalazł:)
    A ja zrezygnowałam z kawy na rzecz kawy zbożowej i zaparzam sobie taką co rano i piję z dodatkiem korzenia imbiru. Ale też taką sypaną a nie z torebki. Pychota! Może tak spróbuj?
    Na pewno w sanatorium wypoczniesz, nabierzesz sił i odrodzisz się na nowo:)
    Koniecznie wypoczywaj i korzystaj!:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najgorzej, że ja lubię swoje niezdrowe nawyczki, takie one i smaczne i pachnące i leniwe. Dlatego mi trudno z nimi walczyć bo jak tu walczyć z ulubieńcami?
      Płatki tylko prawdziwe, z łuskami i innymi śmieciami ale ja jem je tylko z odrobina soli i mleka i dlatego po tygodniu już mam ich dość.
      Spróbowałam zbożową ale to nie to co tygrysy lubią najbardziej.
      Też mam nadzieję, że tam moja nawyczki odejdą precz, bombardowane dietą makrobiotyczną,

      Usuń
  5. Przyznam, ze na nawozie się nie wyznaję, za to co do internetu - tak ma być, bo to teraz nasza rzeczywistosć. Ostatnio stykam się z ludźmi, ktorzy myszki nie potrafią utrzymać i nie moge wyjść z podziwu, jak oni w ogóle żyją!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację, bez komórki byłoby trudno, to nasza rzeczywistość, a może nasz matrix?
      Teraz już się prawie nie myszkuje Cesiu, teraz się dotyka i muska w tych tabletach i smart-fonach.

      Usuń