Kilka dni w Brzózie, trzebaby okryć grządki słomą, trzebaby zrobić drenaż pod rynną, trzebaby zabezpieczyć deski, trzebaby pomalować drzwi, może zamknąć wodę ..... ale chodzę codziennie do lasu z koszykiem i aparatem. Mało słońca, mało grzybów, mało złotej, polskiej jesieni ale dużo spaceru, odpoczynku, znalezisk, zadumań.
Nie mam tu internetu i TV ale mam książki i kominek, kalosze i sztormiak. W dzień łażę i spaceruję a od zmroku czytam i podkładam. Teraz czytam "Na szlaku do Composteli" Hape Kerkelinga i "Do Santiago" E i Sz Sokolików. Ta droga od dawna kusi mnie i nęci, czytam co mi wpadnie w ręce, co na ten temat napisano i wydano po polsku i mam w ulubionych stronę Polskiego Klubu Camino de Santiago: http://www.santiago.defi.pl/. I chociaż wiem, że już tam nie pójdę, tak jak nie pojadę już do Tybetu, na Syberię, czy na Alaskę - to w tym życiu, czytanie i wyobraźnia w zupełności mi wystarczają. Chociaź jeśli chodzi o Prowansję, Toskanię, Andaluzję, Grecję ..... nie mówię nie.
Są, Krystynko, jakieś krokusy jesienne, nie mam co prawda takich, ale czytałam, i nie sa to zimowity; przestałam sadzić cebulki przy chatce, bo myszy zjadają wszystko, szkoda mojej roboty; bardzo te maślaczki mnie ruszyły, widziałam dziś wiele takich na targowisku, więc jutro wyruszam w niedalekie młodniki, może na sosik coś uzbieram; i mnie nęci szlak Jakuba, ale szłabym gdzieś po krainach nieznanych, górach ... dla samej wędrówki, bo w samym sanktuarium pewnie jak i u nas; Armenia mnie kusi, na czterech kołach, tylko daleko trochę; sobie wyjeżdżam jutro do chatki też, bo choróbsko w odwrocie, za to mąż w rozkwicie choroby; pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńJa mam Marysiu, "wielki areał" (3,5 ara) dopiero od dwóch lat, dlatego narazie eksperymentuję, Bo ja jestem taki niedowiarek, że muszę się uczyć na swoich błędach.
UsuńI mnie kuszą listopadowe grzybki, więc może, kto wie, jutro się spakuję i wyruszam.
Masz rację, z książek wynika, że im bliżej sanktuarium tym więcej kupczenia, dlatego nie marzę nierealnie o tych ostatnich 100 km, tylko o całej 800 km drodze od Saint-Jean-Pied-de-Port.
W takim razie do zobaczenia w naszych rajach. I życzenia zdrowia dla męża - będzie dobrze po tygodniu lub po 7 dniach
Witam, to prawda, że roślinki dają dużo radości, tym bardziej słuszna decyzja o dokupieniu. Nornice faktycznie lubią cebulowe, dlatego niektórzy sadzą w specjalnych koszyczkach. Nie jestem doświadczoną ogrodniczką i dlatego kupuję swoje roślinki na promocjach,przecenach i tzw gratisy, a te są najlepsze. Nie żal mi, jeśli coś nie wyjdzie, a cieszę się bardzo gdy, którąś odratuję a ona odwdzięcza mi się pięknymi kwiatami. Zapewne inaczej jest jak ogródek ma się na co dzień, a nie tylko w sobotę. A na południe wybierz się obowiązkowo, do tych krajów dodałabym jeszcze Turcję. Na pielgrzymkę już bym się nie wybrała, pozdrawiam serdecznie - Lilka.
OdpowiedzUsuńZraziłam się do przecen bo pond połowa nietrafiona a na gratisy nie udało mi się trafić. U mnie najlepiej się sprawdza handel wymienny z sąsiadami ale czasem zachce się czegoś nowego.
UsuńLilko, dobra i sobota na własnym, chociaż czasem i balkon musi wystarczyć.
W Turcji byłam prawie trzy tygodnie, Kapadocja zachwycająca ale tam pewnym wczesnym rankiem pogryzła mnie sfora psów, więc nie marzę o powrocie chociaż to przecież nie wina Turcji.
Ja pielgrzymuję po lasach, polanach i łąkach Brzózy - od cudu do dziwu
Przepraszam, że przypomniałam przykre i zapewne bolesne wspomnienia, to nauczka dla mnie , muszę być ostrożniejsza. Lilka
UsuńAleż Lilko, było minęło, już nie boli i dobrze się skończyło, tyle tylko że na widok wielkiego psa dostaję gęsiej skórki i nogi zrywają się do ucieczki. Bo skąd mogłaś wiedzieć?
Usuńszlak ten od dawna pojawia się w moim życiu..raczej , na razie z lenistwa chyba i ze strachu , że nie podołam umówiłam się z mężem ,ze On idzie, bo marzy o tym!! A ja dojadę , dolecę i tam poczekam{ może więc razem???polecimy???} wiem, że to nie to samo..co marsz..bo tu chodzi o te przeżycia..ale jednak..ja dolecę:):) bo chcę tam być , zobaczyć
OdpowiedzUsuńWiele o tym szlaku czytałam, w Polsce też są już potworzone..http://www.camino.net.pl/camino-polska/
Fajnie cię zobaczyć...ij daleko to Podkarpacie!!!
Ściskam
jeszcze jestem poza domem..dorwałam się do kompa.póki moja młoda kuzynka w szkole...bo swojego nie wzięłam by odpocząć.....
Ależ podołałabyś, tam pielgrzymują staruszeczki, na wózkach i o kulach nawet, z rozrusznikami i protezami. Potrzebne tylko wielkie chęci, troszkę pieniędzy i dużo czasu.
UsuńTeż czytam o polskim camino ale tu jest problem z oznakowaniem a przede wszystkim z noclegami. Pozdrawiam
Czas pokaże dokąd dojdziemy
UsuńSerdeczności ślę
Nigdy nie mów nigdy...Pamiętam jak moja mama zawsze marzyła o tym, by choć na chwilę pojechać do Włoch, czytała książki o Toskanii, słuchała włoskiej muzyki....kochała się w tym kraju, choć nigdy nie w nim była. A chwilę później wyjechała do Włoch, do pracy. I mieszka tam już od kilku lat...:)Także zdarzyć się może wszystko...
OdpowiedzUsuńKrokusy wyglądają pięknie, jeszcze takie zwilżone rosą czy deszczem...
Masz rację, "póki życia, póty nadziei", różnie może się zdarzyć. Więc już nie będę się zarzekać Weroniko.
UsuńKrokusy były po deszczu
Krokusy czy raczej cebulki krokusow 'jeszcze w miare uspione' fajnie to brzmi. Grzyby wspaniale wygladaja jeszcze lesie, a Ty Krystynko bardzo wladczo wygladasz na tych zdjeciach, szczegolnie to gdzie lezysz, super zdjecie, sama nie wiem moze to w pozycji siedzacej jeszcze lepsze. Teresa
OdpowiedzUsuńBo reszta cebulek, Teresko, już mocno skiełkowana.
UsuńWładczo - powiadasz, bardzo władczo? Więc chyba nadrabiam miną bo w lesie nie czuję się pewnie, boję się psów, lisów i zabłądzenia.
Jesienne krokusy. :) No proszę, jak pięknie. :) Ciekawe, kto jest na tym pierwszym zdjęciu lasu, tuż pod krokusami?
OdpowiedzUsuńWe Włoszech byłam, baaardzo je lubię. I kraj cudny i ludzie mili. Przynajmniej na takich trafiałam. :)
Do szlaku mnie jakoś nie ciągnie. Słyszałam o nim i to by było na tyle.
Ja ogródkowo na razie ponoszę porażki, ale kwiatki doniczkowe mam zwariowane i dostarczają mi wiele satysfakcji. :)
Serdeczności :)
Tam nikogo i niczego nie ma Małgorzatko, to cienie tak się ułożyły jak wielki czarny misio.
UsuńNieważne czy ogródkowe czy doniczkowe, każde sukcesy przyrodnicze cieszą a Twoje kwitnące kamienie to dziw nad dziwy! Pozdrawiam jesiennie.
Cóż to za inwazja motylków w listopadzie???:):):):):):):):):) I to takie ładne niebiesko-fioletowe
OdpowiedzUsuńTo tak z przekory. Za oknem mokro i szaro, niech na blogu będzie radośnie :-)
OdpowiedzUsuń