Następne pokolenie, głodne sukcesu, nie chce być grzeczne i poprawne.
Winston Churchill powiedział: "mawia się, że demokracja jest najgorszą formą rządów ale nic lepszego nie wymyślono ( nie wypróbowano)".
Na szczęście nie wyglądam bo nie jestem - zagniewana i przestraszona ani pełna pychy i lekceważąca. Chociaż ... z tą tyką na sztorc...
Ostatnio coraz więcej czasu spędzamy w izbie to i dogadzamy sobie na wszelkie, często kulinarne sposoby. Coraz mniej nas w lesie, na łąkach i na spacerach. Taki czas naturalny, czas wyciszania i spowalniania.
Podobno i jesień w odwrocie ale tu przynajmniej wiadomo, że wróci w czwartym cyklu. A na skraju jeszcze żółtawo, brązowawo i zielonawo.
Moja leśna grządka mikoryzowana każdorazowo po czyszczeniu grzybków przyniesionych z lasu i zakwaszana igliwiem po każdym spacerze w lesie. Dosadzam tam jeszcze dwie borówki wysokie, w miejsce wykopanych miesiąc temu świerków. I wkopuję tak żółtą chryzantemę niezłocistą z salonu, by ją widzieć z kuchennego okna.
Ale ponieważ mrozy podobno już tuż, tuż wykopałyśmy cały zagonek pietruszki, wycięłyśmy szczaw, szczypiorek, lubczyk, tymianek ....
Z lipy opadły wielkie liście, zaścieliły cały trawnik od frontu ale odsłoniły gniazdko gdzie wiosną i latem wychowywały się sikorki. A teraz w oddali taki czerwonawy, przyjaciółka mówiła jaki to ptaszek ale 'zabyłam'.
Na szczęście u mnie jesień jeszcze nie w odwrocie, dookoła chatty na cztery strony świata zielono i kolorowo.
Zaraz jadę do chatty poprzywozić farby, płyny, oleje by mi ich mrozy nie zepsuły, dość będzie jeszcze malowania wiosną w chacie. Trzeba też zgromadzić drewno na tarasie, by zimą, gdy zadeszczy lub przysypie mieć zapas do piecyka. A tak w ogóle to chyba uciekam przed spodziewanymi zadymami 11.11. Tu na skraju nie jest ważne kto ma rację.
To chyba drugi z 240 postów w ciągu czterech lat, gdzie trącam o politykę. Chyba nią Siebie i Was nie zanudzam.
Na blogu Gorzkiej Jagody-własny kawałek raju jest przepis jak zrobić mikoryzę ze świeżych grzybów.Krystyna
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam go znowu bo już kiedyś czytałam i właściwie tak robię nawet w dużych ilościach, tylko efektu nie ma bo drzewa u mnie jeszcze bardzo młode i chyba nie umieją się zakoleżankować ze starymi grzybami. Ale mam czas - poczekam.
UsuńMam bardzo podobne odczucia, być może dlatego, że jesteśmy w podobnym wieku! Pozdrawiam serdecznie i zapraszam do mnie!
OdpowiedzUsuńTak, z wiekiem za dużo się widziało, słyszało, doświadczyło, wie. To jedna z tych niedogodności naszych słusznych lat.
UsuńTrumpon to polityczny tampon, nic więcej nie powiem (oraz dedykuję mu zdjęcie ze wzdętym jeżem).
OdpowiedzUsuńWykopałaś chryzantemę? (z domu ;). Oj. Ładnie się nosisz w tym sztormiaczku ;)
Jaki naród taki prezydent i nie dotyczy to tylko Ameryki.
UsuńWzięłam, jedną z domu i wkopałam, mam jeszcze dwie do wyniesienia i wkopania jak okwitną na stołach.
Z daleka widoczna a to ważne bo gubię się w lesie, a czasem i na łąkach.
Gil! Jaki śliczny! O ptaszku oczywiście mówię.:))) Samiec. Samiczki mają brzuszek beżowy.
OdpowiedzUsuńJa wiem, że najpiękniejsza jest naturalna natura, ale te czerwone maki w ramce też są piękne.:)
Odgapiłam pomysł na grzankę - zdobył uznanie moich domowników.:)
Serdeczności:)
Gila mam w zasięgu wzroku!!!
UsuńZaadoptowałam takie dwa obrazki maków za całe 5 zł a ile radości, zwłaszcza zimą.
Grażko, odgapiaj, kopiuj i smakuj - nakazane :-)
Nowy prezydent Ameryku ,dużo obiecywał przed wyborami.Teraz doskonale wie,że większości nie zdoła spełnić,bo w Ameryce rząd działa na innej zasadzie.Na początku obietnice ,potem dzień w realu z innymi postulatami.Sam nic nie zrobi ,ma za plecami ogromny sztab zarządzający krajem.To oni podejmują decyzje..Uważam ,że nadal będzie jak jest ,może z małymi zmianami,może na lepsze,może na gorsze...Aby tylko pokój był na naszej planecie ,co jest niemożliwe..Wierzę ,że tam ,gdzie jesteśmy będziemy spać spokojnie.
OdpowiedzUsuńJa już wszystko zrobiłam z roślinkami...Zioła mam na skalniakach i powiem Ci Krysiu ,że nie ścinam tymianku na zimę ,jest już taki duży ,wiosną wypuszcza pędy po bokach łodyżek i mam świeży do mięska::))Jedynie obcinam kilka łodyżek na zimę..::)Niektóre zioła ładnie zimują::)Fajna ta działeczka::))Ja całe lato spędzam na powietrzu ,drzwi otwieram na podwórko i cieszę się każdą chwilą::) Teraz bardzo brakuje mi tego,ale czas leci szybko i za kilka miesięcy wiosna zawita::)))Pozdrawiam
Też mam nadzieję, że niewiele się zmieni, chociaż u nas duże zmiany, jedne na dobre, drugie na złe - jak to w życiu! Pokój i równowaga - to najważniejsze.
UsuńJa w ogóle mało ścinam, ani ziół ani kwiatów, tylko róże i maliny. Ale też nic nie wyrzucam z działki i liśćmi i gałązkami przykrywam co wrażliwsze. I prawie zawsze jakoś odbiją na wiosnę.
Też mam drzwi otwarte całe dnie i niestety włażą mi do chaty drobne żyjątka ale nauczyłam się żyć z nimi w symbiozie. A zimą Danko, przy kominku, pod kołderką też cudnie !
I o polityce czasami troche moze byc, jak to moja mama mowila, czytajac gazety, "trzeba wiedziec co sie w swiecie dzieje".
OdpowiedzUsuńLas jesiennie piekny a u Ciebie w chacie cieplutko, smaczne jedzonko i przygotowania do zimy, jak u Muminkow.
Teresko, nie musiałaś podpisywać, wystarczyło ,że wspomniałaś o Muminkach i ich przygotowaniach do zimy, to moja ulubiona opowieść.
UsuńW tym tygodniu odmieniło i las równie piękny choć ośnieżony, przydały się zapasy drewna zgromadzone bliziutko, na tarasie i kocy w izbie.
Krystynko, zapomnialam sie podpisac. Teresa
OdpowiedzUsuńj.w Teresko, pozdrawiam serdecznie, u Ciebie wiosna?
UsuńZimnowato na dworze, wietrzyskiem duje i drobnym, mokrym sniezkiem, to sie w domu chce siedzieć, w ciepełku, w wyciszeniu i dalekości od tego co za oknem i od spraw tego świata. Jednak sprawy tego świata wcisnac sie potrafia i tak. Idą zmiany, idą. Ludzie podminowani, nowi władcy odpowiadają ich nastrojom. Ale wkurzyć sie czasem, pokrzyczeć, wyrzucić z siebie nadmiar emocji też ponoć zdrowo, bo wszystko w człowieku jest - nie ma co ukrywać.
OdpowiedzUsuńKrystynko! Ciepłe uściski zasyłam z Jaworowa ku Twojej ciepłej chattcie!Niech ona ocaleje - zawsze taka sama. Ostoja ciepła, spokoju i namysłu bez żadnego pośpiechu...
Jak pisałam posta to jeszcze było jesiennie ale teraz już nie tylko zimowato ale zimowo. Oj, chce się zakopać jak niedźwiedzie w gawrze, wszelka flora i fauna tak robi. Ojojoj a człowiek igra z naturą, w mieście jasno przez całą dobę, nie pościmy, nie odpoczywamy, nie spowalniamy rytmu - po prostu nie zimujemy. Stąd wszechobecny stres, którego nie umiemy rozładować. Olu, oj i aj, ojojany stres podobno mniejszy :-)
UsuńA ja ze schroniska ślę serdeczności na jaworową górkę, niech troski przepłyną górą z wiatrem, tylko leciusieńko muskając Was po drodze. Bo tak całkiem bez trosk życie chyba niemożliwe jest.
Ale za to masz kolorki takie bardziej optymistyczne na sobie.
OdpowiedzUsuńI co to za cudne dyndadełko Ci w oknie przybyło.
A elyty olewam totalnie. Nie poświęcam im ani minuty zainteresowania. No i podobno prezydenta się ma takiego na jakiego się załuguje....
Muszą być widoczna z daleka bo często się gubię, nie tylko na manowcach.
UsuńA dyndadełko świecidełko zastąpiło Aniołka, który poszedł przy kominie pilnować czujnika czadu. Jest ci On na wcześniejszym zdjęciu.
Jaki naród taki prezydent, gdybyż to tylko Ameryki tyczyło!
Też po cichutku snułam takie refleksje polityczne! Idą zmiany, to jest pewne.
OdpowiedzUsuńA u Ciebie jak zwykle kolorowo i ciekawie.
Pozdrawiam serdecznie.
Idą zmiany, ale czy dobre? Może to tylko takie moje starcze wieszczenie.
UsuńNa szczęście na skraju problemy puszczamy z dymem w kominie.
Pozwolę sobie zawłaszczyć pomysł na paputy z folii aluminiowej, ze smaczną zawartością, jakoś nie przyszło mi do głowy, że tak można, a blacha na kuchni gorąca, i "cyganek" bywa już odpalany:-) w tym roku urosły mi w ogrodzie rydze, niedużo, ale zawsze:-) mąż słucha tych rozmówek politycznych chyba na "trójce", a we mnie aż się gotuje, dlatego jak jestem sama, nigdy nie używam mediów, tylko książki, wolę w obcy świat się zanurzyć; a jeszcze wracając do męża, zawsze powtarza: Maryś, nikt nam za darmo nic nie da, rano do roboty trzeba wstać! ... i tego się trzymamy:-) Huculi na swoich połoninach czasami nawet nie wiedzieli, pod kim przyszło im żyć, a to Austro-węgry, a to Czesi, a to Polska, a ile języków trzeba było się uczyć w czasie swojego życia, zmiany nadchodziły szybko:-) i ja zaczynam przesadzanie co niektórych drzewek, niefortunnie posadzonych, a to borówkę przysłonił rozłożysty świerk, a to orzech przeszkadza przy ulach, dobrze, że to jeszcze małe:-) pozdrawiam serdecznie i bardzo zimowo.
OdpowiedzUsuńA zawłaszczaj Mario, odgapiaj jak Grażka, masz pozwoleństwo bo to dla nas najwyższy komplement. Zawartość pysznie się zapieka i można do tak ponacinanej, nawet czerstwej bułki wrzucić co się chce, ostatnio wbiłam tam jajo posypane pieprzem. U Ciebie drzewa duże to i rydz się załapał, ja muszę cierpliwie poczekać. Tak Maryś, róbmy swoje, za wszystko trzeba zapłacić, najmniej pieniędzmi. A ja mniemałam, żeś Ty rozsądna i zorganizowana Maryś i Ci się nie zdarzają takie niefortunności :-))) ale cieszę się, że i moja guru też tak czasem ma.
UsuńJesteś Słoneczkiem Pellegrino. I za to odznaczam Cię... słonecznym uśmiechem :)
OdpowiedzUsuńTobie z pewnością nie muszę przewracać w głowie. Dobrze wiesz, co i jak. Pozdrawiam serdecznie :)
E tam! Mam słoneczną stronę i tę pokazuję, reszta na całkiem inny blog :-(
UsuńSwoje lata mam to i wiedzy się uzbierało, tej co i jak też.
I ciepło i kolorowo tym razem :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Jesień łaskawa i kolorowa dookoła, więc i u mnie też.
Usuń