czwartek, 19 czerwca 2025

Bardziej towarzysko niż solo

Mój ulubiony, żółty aparacik foto, zostawiałam 30 maja po Walnym ZPE, w Boguchwale. To w nim jedyne i ostatnie takie zdjęcia.
Ale miałam telefon więc z wystawy DD mam kilka fotek dla pamięci.
Dorotka się zarzeka, że to nie są mandale tylko "ilustracje do niezapisanych opowieści" ale dla mnie mandala to koło życia, święty krąg, jedność i harmonia i tak je widzę i czuję. Dwie ostatnie to dla mnie - Zagubiona i Odnaleziona. 

Po Walnym i wystawie DD, trzydniówka w Krakowie i goście w Mielcu. Było miło i towarzysko ale dobrze, że tak nie co miesiąc. Przez dwa tygodnie zdjęcia tylko z telefonu a to nie moja bajka więc będzie ich stosunkowo niewiele. Trzy dni i dwie noce na działce a tylko kilka zdjęć. I nie dlatego, że tak byłam zajęta, tylko przez te deszcze i burze i błogość ogólną. Dobrze, że przyjechała siostrzyczka i pomogła w plewieniu bo skutek dwudobowego pobytu byłby mizerny, nawet nie cała działka skoszona. 

Odbył się pogrzeb naszego bliskiego, z racji zamieszkania,  sąsiada Adama Jacka. Może trochę nam będzie brakowało jego gościnnej i czasem głośnej obecności. A potem godzinny, spokojny spacer po cmentarzu komunalnym na którym jesteśmy rzadko, bo cała nasza rodzinka na cmentarzu parafialnym

Dopiero po połowie miesiąca coś się ruszyło w domku i na działce. Przyjechała silna grupa z Rzeszowa, dziadek Janusz, ojciec Kamil, syn Aruś i ruszyło. Poprzykręcali wieszaczki na szafie, powiesili szafkę z lustrem, wieszak i karnisz na drzwiach. Wyrównali płyty prowadzące do wody i napełnili taczkę wodą z pompy. Na deser były prosto z krzaczków porzeczki czerwone, agrest i poziomki. O zdjęciach dokumentujących prace zapomniałam, ostatnio coraz częściej mi się to zdarza. Ale na szczęście Halinka zrobiła kilka przed samym końcem prac planowanych, tych na zewnątrz. 

Boże Ciało już tradycyjnie z kościółka św. Marka nad Wisłoką. Od lat obchodzę wcześnie rano trasę procesji i coraz bardziej żal, że teraz ołtarze takie podobne, organizowane przez kościół a nie takie jak dawniej, każdy inny, organizowane przez wspólnoty sasiedzkie i ustrojone w co tam kto miał najlepszego. 

6 komentarzy:

  1. Witaj Krysiu, widzę, że znowu nastał u Ciebie czas spokojniejszy, działkowy i rodzinny. Ja najbardziej takie momenty życia lubię. Takie chwile niecodziennej codzienności, bo jest przestrzeń dla myśli, serdeczności i zwykłych czynności, które dają poczucie stabilności.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bożenko, teraz mam wszystko w jednym mieście, i dom i działkę i rodzinkę i już nie muszę jeździć po województwie w trzy miejsca. Bo i wiek ku temu stosowny. Wy jeszcze w rozkroku ale Wy młodzi jeszcze.

      Usuń
  2. Och, szkoda że zgubiłaś aparat. I szkoda, że zmarł Twój znajomy. Zawsze jest człowiekowi przykro, kiedy odchodzi ktoś bliski. Piękne mieliście ołtarze na Boże Ciało. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Karolinko, aparat mi odesłali bo zostawiłam go wśród znajomych. Znajomy był bliski z racji sąsiedztwa a nie bliskości serdecznej. Ołtarze ładne ale za bardzo podobne. Tak to się życie plecie.

      Usuń
  3. Krystynko, zielsko rośnie, nie patrząc na nic, ani na brak wody, ani na brak ciepła, chociaż może teraz będzie lepiej z tą temperaturą. Przy domku zawsze jest co robić, ale to chyba dobrze, że ma się zajęcie. ... Biorą z naszej półki ... jak mawia Kazik z Kultu, z każdej półki po trochę:-) takie jest życie. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A na moich grządkach z kompostownika wszystko rośnie szczególnie bujnie. I zajęcia jest w bród, bo to dopiero pierwszy rok posiadaczki tej działeczki.
      Mario, biorą i z naszej i z wcześniejszej i z późniejszej, ale to już te roczniki. Trzymajmy się💚

      Usuń