poniedzia艂ek, 26 wrze艣nia 2016

Prze艂om

Lato zmieni艂o si臋 w jesie艅 niepostrze偶enie ale nieub艂aganie. Jeszcze ranki pe艂ne s艂o艅ca, 艣wiat艂a, rosy i mg艂y.

Spacer do lasu przez starodrzew, szlakiem hobbit贸w i elf贸w, pe艂en niespodzianek i zak膮tk贸w, ci膮gle co艣 kusi by zboczy膰 i nawet troszk臋 zb艂膮dzi膰. I przysi膮艣膰 w nie ca艂kiem dzikich zak膮tkach i zakole偶ankowa膰 si臋 z posiadaczkami owych. Zw艂aszcza w tamt膮 stron臋, z pustym koszem. Bo z powrotem , ze sklepu, ju偶 ci臋偶ko i gor膮co, chocia偶 wybieram wtedy cienist膮 drog臋.

W domu i wok贸艂 te偶 jest gdzie mi艂o posiedzie膰, pogada膰, poczyta膰 i tak w og贸le poduma膰 o meandrach 偶ycia, w pi臋knych okoliczno艣ciach i mi艂ym towarzystwie. Bo dobrze jest mieszka膰 samej, robi膰 to co si臋 chce, kiedy si臋 chce albo nie robi膰 tego, czego si臋 nie chce i nie t艂umaczy膰 si臋 nikomu. Ale te偶 dobrze mieszka膰 z ukochan膮 Rodzin膮 i troszczy膰 si臋 i robi膰 to, czego by si臋 dla siebie nie robi艂o.

 Ale nie tylko spaceruj臋 i dumam, s膮 te偶 ambitniejsze i bardziej wyczynowe zaj臋cia. Nikt tak dzielnie nie biega i walczy o pi艂k臋 jak bia艂ob艂臋kitny. I nikt lepiej i dok艂adniej nie wymyje dach贸wek, ni偶 panienka z okienka.

W dzie艅 my艣l臋 a noc膮 艣ni膮 mi si臋 zmiany. Sny o przysz艂o艣ci, pe艂ne dylemat贸w, alternatyw, niepewno艣ci.  Powa偶ne i niepowa偶ne, rozwa偶ne i nierozwa偶ne, wa偶ne i niewa偶ne. I niestety nie romantyczne.

Raport z niedzieli: Donosz臋 najuprzejmiej, 偶e w tutejszych, dolno艣l膮skich lasach te偶 nie ma grzyb贸w, cho膰 lasy pi臋kne.

poniedzia艂ek, 19 wrze艣nia 2016

Smaki jesieni latem

Ju偶, ju偶, mimo upa艂u, mia艂am wyjecha膰 do chatty ale przed wyjazdem postanowi艂am wst膮pi膰 na Festiwal "Smaki Jesieni". Mia艂am zamiar posmakowa膰 na maxa i ograniczy膰 zakupy do niezb臋dnych. Nie dam si臋 skusi膰 na ciekawostki typu jagody goi, kamczackie, przetaczniki czy liatry (jak to kiedy艣 bywa艂o), tym bardziej, 偶e nie mam pomys艂u, gdzie je wsadzi膰 i wyeksponowa膰. Na szcz臋艣cie 艂atwo by艂o oprze膰 si臋 pokusom bo nie by艂o wielkiego wyboru w sadzonkach. Za to w przetworach do degustacji z grzybk贸w, pomidor贸w, buraczk贸w, cukinii, kapu艣cie .... w臋dlinach, sa艂atkach, sur贸wkach, broziakach, chlebach, serach, miodach, jogurtach .... wyb贸r by艂 obfity. I Jeszcze od Uli dosta艂am rozchodniaczka. Przejedzona na maxa i na full, przegrzana mimo kapelutka, spr贸bowa艂am jeszcze w臋gierki i by艂a taka s艂odka, aromatyczna, pachn膮ca, osrebrzona .... 偶e z艂ama艂am swoje w艂asne zasady i kupi艂am 4 kilo i jeszcze kilogram gruszek i jab艂ek. Oj, wcale nie艂atwo przynie艣膰 ponad 5 kilogram贸w do domu, chocia偶 to tylko kilometr.

Wi臋c zamiast od razu wyjecha膰, zabra艂am si臋 za robienie powide艂. Samo pestkowanie 艣liwek 艂atwe, lekkie i przyjemne, zesz艂o dwa odcinki Maji w ogrodzie. Dopuszczam 偶elfix tylko przy mi臋kkich owocach czyli mirabelce, truskawce, poziomce, malince. W przypadku w臋gierek tylko saute, czyli same 艣liwki z odrobin膮 gruszek i jab艂ek, d艂ugo gotowane a potem sma偶one w celu odparowania wody. Babcina tradycja m贸wi, 偶e 艣liwki maj膮 zmniejszy膰 obj臋to艣膰 conajmniej do po艂owy obj臋to艣ci. I maj膮 by膰 tak s艂odkie, by nie dodawa膰 ani odrobinki cukru. Normalnie, u mnie, trwa to trzy lub cztery dni ale tym razem mia艂am na to dob臋. Wi臋c praktycznie sta艂am nad nimi gdy leciute艅ko pyrkota艂y, co艣 innego robi艂am gdy styg艂y i znowu sta艂am i miesza艂am gdy pyrka艂y. I tak dob臋 z przerw膮 na kr贸tki sen. Ale by艂o warto! 7 s艂oiczk贸w utrwalonej s艂odyczy. Te dwa du偶e s艂oje w tle, to zasypane cukrem zielone orzechy, b臋dzie na nich nalewka dla zdrowotno艣ci.

Wyjazd op贸藕niony ale dorodny i owocny, chocia偶 niestety prognozy gor膮cego wrze艣nia si臋 sprawdzi艂y. Po drodze zatrzyma艂am si臋 przy kobiecie stoj膮cej z grzybkami na poboczu by zobaczy膰, jakie to grzybki rosn膮 w okolicy i stargowa艂am dwa koszyczki za rozs膮dn膮 cen臋. Wiem, to g艂upie wozi膰 grzyby pod las ale trzeba czasem da膰 zarobi膰 innym a nie tylko ja sama, sama, sama. Po oczyszczeniu wysz艂o trzy sita a reszta uduszona z cebulk膮 do 偶uru i sosu a mo偶e zupy. I dobrze, bo moje plony ca艂kiem mizerne.

Maliny i poziomki prosto z krzaczk贸w do brzuszka a niewielka reszta zasypana cukrem.
I znowu ta Pani prokrastynacja. Zbieram si臋 i odk艂adam i przek艂adam pomalowanie starych, nowych mebli tarasowych bo przed pomalowaniem trzeba je przeszlifowa膰 do g艂adko艣ci. A szlifowanie to ho, ho, ci臋偶ka i wyczerpuj膮ca praca.  Wreszcie w przeddzie艅 wyjazdu zawzi臋艂am si臋 i wyci膮gn臋艂am papier 艣cierny  100 i 150. Spr贸bowa艂am jednym i drugim i o dziwo, wystarczy艂o delikatnie i leciutko przetrze膰 150 - tk膮. Nawet p贸艂 godziny nie zesz艂o z przecieraniem i omieceniem a godzina z pomalowaniem. I po co by艂o tyle odk艂ada膰 i przek艂ada膰! Teraz mo偶na i obrusik po艂o偶y膰 i poduchy. A jak jeszcze pn膮cza obrosn膮 kratki to b臋dzie m贸j ulubiony k膮cik medytacyjno obserwacyjny. Odk艂ada艂am i przek艂ada艂am te偶 posadzenie cebul narcyz贸w, bo najpierw trzeba przygotowa膰 czyli odchwa艣ci膰 ziemi臋 a to wyczerpuj膮ca ci臋偶ka praca. A jak si臋 rozp臋dzi艂am to paseczek pod narcyze podzioba艂am pazurkami i odchwa艣ci艂am w p贸艂 godziny. Powtyka艂am cebulki, podla艂am i gotowe! Mo偶na si膮艣膰, podeprze膰 g艂ow臋, da膰 odpocz膮膰 oczom i poskuba膰 winne grona.

Zebra艂am reszt臋 orzeszk贸w laskowych ale do tych z g贸ry nie mog艂am si臋 dosta膰 i chocia偶 bardzo by艂o mi 偶al, poobcina艂am g贸ry z mn贸stwem zal膮偶k贸w pod przysz艂e zbiory, by w przysz艂ym roku by艂o mi ni偶ej i bli偶ej.

W dniu wyjazdu lekka, 艂atwa i przyjemna praca czyli zebranie cz臋艣ci dojrza艂ych winogron, by zd膮偶y膰 przed ptakami. Zebra艂am dwa koszyki, powoli i niespiesznie, w s艂o艅cu i przy lekkim zachmurzeniu. Zosta艂o jeszcze do艣膰 i dla s膮siad贸w i dla ptak贸w. A niekt贸re grona jeszcze mog膮 dojrzewa膰 nawet w pa藕dziernikowym s艂o艅cu.

Letnie po偶egnanie z chatt膮, bo wyje偶d偶am na jaki艣 czas na zach贸d. Prace konieczne i niezb臋dne zako艅czone, reszta poczeka na dobre ch臋ci. Teraz jad臋 pomieszka膰 w luksusowym, obszernym, otwartym na 艣wiat domu przy starodzewiu  i nacieszy膰 si臋 na codzie艅 ukochan膮 rodzink膮.