
Chocia偶 pachnie ju偶 jesieni膮 i grzybki s膮 w lesie, przecie偶 jeszcze lato i temperatury wysokie. St膮d co rano nie wiadomo, jaki tryb mi si臋 dzi艣 w艂膮czy.

Bo gdy rankiem ciep艂e s艂o艅ce zagl膮da do chatty to czas trybu letniego czyli kawka na tarasie, czasem nawet pod kocykiem, na czas obsychania rosy a potem jedno zadanie i sjesta do p贸藕nego popo艂udnia. To zadanie to mo偶e by膰 skoszenie trawnika (trawnika mam ze dwa ary a jeszcze nigdy nie uda艂o mi si臋 obkosi膰 go na raz. Czy to kosiareczka za ma艂a, za t臋pa? czy duch ochoczy ale cia艂o md艂e?), oczyszczenie z chwast贸w kawa艂eczka grz膮dki, uzbieranie s艂oika malin i miski fasolki, spacer do sklepu i po okolicy z wst臋powaniem do s膮siad贸w bliskich i dalekich, wa艂臋sanie si臋 z aparatem po w艂o艣ciach (to te偶 zadanie), oczekiwanie na wizyt臋 agenta. Ale i wyprawy do lasu, kr贸tkie bo po godzinie stopy w kaloszach wykr臋caj膮 si臋 na mi臋kkich poduszkach mchu i suchych, opad艂ych ga艂臋ziach, serce wali tam, tam, tam, podkoszulek przepocony - zero przyjemno艣ci, cho膰 plony i owszem.






Po wykonaniu odpowiedniego zadania, niespieszne 艣niadanie pod lipk膮 a potem fotografowanie, ogl膮danie, sortowanie, zagospodarowanie plon贸w.




W po艂udnie nos w stosown膮 ksi膮偶k臋 a gdy zg艂odniej臋, smakowite przygotowanie i przyrz膮dzanie obiadu. Potem naczynia do miski by nie obesch艂y i znowu do ksi膮偶ki lub zeszytu. A偶 nadchodzi ch艂贸d i przedwieczorna cisza, czasem ognisko, czasem drzemka w fotelu tarasowym, czasem drobne prace w chatcie.




A gdy rano niebo zachmurzone to mi si臋 w艂膮cza tryb jesienny czyli trzy razy dziennie do lasu. Pierwszy raz raniusie艅ko, na pi偶am臋 zak艂adam kurtk臋, na nogi kalosze i id臋 do lasku za chatt膮. A co, 艣rodek tygodnia, wok贸艂 nikogo kto by mia艂 za z艂e. Po godzinie wracam z grzybami, wyk艂adam je na st贸艂 i dokumentuj臋 fotograficznie.


Przyrz膮dzam kawk臋, jem 艣niadanie i wybieram si臋 do lasu na powa偶nie. Przebieram si臋 le艣nie, bior臋 koszyk, kanapk臋, telefon i id臋 do wielkiego lasu za mosteczkiem. Koszyk szybko si臋 zape艂nia, grzyby mnie mami膮 i kr臋c膮, nie zwracam uwagi na kierunek bo to do po艂udnia i czuj臋 si臋 bezpieczna. I wtedy nie raz gubi臋 si臋 nieprzytomnie, nie wiem w kt贸r膮 stron臋 wraca膰. Nie ma s艂o艅ca kt贸re jest drogowskazem. Tak by艂o i tym razem. Ale na szcz臋艣cie z oddali s艂ysz臋 g艂osy, przedzieram si臋 wi臋c w tamtym kierunku przez paprocie, chaszcze i wysokie podszycie i co chwil臋 grzyb lub kilka. Mam ju偶 prawie pe艂ny kosz gdy wreszcie podnosz臋 g艂ow臋 i oczywi艣cie g艂os贸w ju偶 nie s艂ycha膰, nadal jestem zagubiona ale znalaz艂am jak膮艣 艣cie偶k臋, gdzie艣 mnie przecie偶 zaprowadzi. Dochodz臋 do le艣nego duktu ale teraz niewiadoma, w kt贸r膮 stron臋 nad zalew. Tym razem mia艂am znowu szcz臋艣cie, s艂oneczko na moment wychyn臋艂o za chmury i obra艂am w艂a艣ciwy kierunek. Trzy godziny zbierania, do chatty wracam wczesnym popo艂udniem z pe艂nym koszem grzyb贸w. Najpierw zdejmuj臋 kalosze ( och! jaka ulga!!), potem patrz臋 na termometr ( w cieniu 20 stopni wi臋c dlaczego mi tak gor膮co?) Fotografuj臋 艂upy, przebieram si臋 wygodnie, nalewam sok do szklaneczki lub otwieram butelk臋 stronga czy puszk臋 reedsa i zabieram si臋 za oporz膮dzanie grzybk贸w czyli czyszczenie i sortowanie.





Trzy godziny zbierania w lesie to trzy godziny czyszczenia i sortowania w chatcie a jeszcze pokrojenie do suszenia, podgotowanie do marynaty. Zjadam obiad przygotowany wiecz贸r wcze艣niej, znowu gary do miednicy i popo艂udniu jeszcze raz do lasku, po zakupach w wiejskim sklepie. Wieczorem mam cztery pe艂ne sita do suszenia, dwie tacki do marynowania czy mro偶enia. Te, kt贸re nie mieszcz膮 si臋 w tych kategoriach czyli kanie, choch贸艂ki, sitarki ... przesma偶am jeszcze wieczorem na patelni na jutrzejszy sos lub zup臋. Pracowity taki grzybowy dzie艅, ju偶 nie rozpalam ogniska tylko do 艂贸偶eczka by odpocz膮膰 w pozycji horyzontalnej.

No i znowu "pozytywnie zazdroszcz臋" :) Mam tylko jedno pytanie - jak wygl膮daj膮 "choch贸艂ki"? Bo z tak膮 nazw膮 pierwszy raz si臋 spotka艂am.
OdpowiedzUsu艅Serdeczno艣ci :)
Choch贸艂ki zwane w google p艂achetkami to takie male艅kie kanie lub opie艅ki. Ludzie ich nie zbieraj膮 bo maj膮 blaszki pod kapelusikami. Serdeczno艣ci 艣l臋 i ciesz臋 si臋, 偶e pozytywnie.
Usu艅Ale pi臋knie! Tryb letni jeszcze g贸r膮 :-) Serdeczno艣ci Krystynko!
OdpowiedzUsu艅Dominiko, jeszcze podobno dwa tygodnie lata i astronomicznego i gor膮cego. Dobrze, 偶e ranki rze艣kie. B臋dzie jeszcze czas na jesienne grzyby, te z ch艂odu, mgie艂 i br膮zowych paproci, te bez wk艂adu bia艂kowego. Pozdrawiam Ci臋 z po艂udnia.
Usu艅Tryby sie mieszaj膮 :), dzi艣 u nas chmurki, ale ciep艂o, a po po艂udniu nawet gor膮co, ale czuc jesie艅, stoi u drzwi!
OdpowiedzUsu艅Dobry czas, dla ka偶dego co艣 mi艂ego. Dla Ciebie s艂o艅ce i gor膮co a dla mnie te mgliste i rze艣kie ranki. Stoi Pani Jesie艅 u drzwi ale jeszcze nie puka, daje czas nacieszy膰 si臋 latem i owocami.
Usu艅Poka偶e zdj臋cia grzyb贸w 偶onie. Oby nie p臋k艂a z zazdro艣ci
OdpowiedzUsu艅Pozdrawiam
Nie b膮d藕 okrutny, poka偶 jej zdj臋cia kwiat贸w i nieba, na pewno u Was 艂adniejsze. Pozdrawiam 呕on臋 i 偶ycz臋 zdrowia i rado艣ci
Usu艅Rety, zdarza mi si臋 pob艂膮dzi膰 w lesie, jak zbyt intensywnie wypatruje grzybk贸w, a nogi same gdzie艣 nios膮:) Uwielbiam jesie艅! Ju偶 mi si臋 buzia 艣miej臋, gdy podczas spacer贸w s艂ysz臋 pod stopami szelest li艣ci, a drzewa powoli nabieraj膮 jesiennych barw. B臋dzie cudnie!
OdpowiedzUsu艅I grzyb贸w te偶 wysyp. Ja lubi臋 grzybobranie, ale przy obieraniu ma艣lak贸w czasem st臋kne od niechcenia;)
A czy ja tam widz臋 malinki cukrem zasypane? U mnie sok nigdy do zimy doczeka膰 nie mo偶e, tak kusi;)
Tryb letni si臋 ko艅czy, cz艂owiek zach艂annie "wyrywa" z natury ostatnie plony i owoce i 艣pieszy si臋 z przetworami, z kt贸rymi to rozpoczyna si臋 tryb jesienny:)
Weroniko, ja te偶 uwielbiam jesie艅! I wiosn臋! Sama nie wiem kt贸r膮 por臋 bardziej. Lato i zim臋 tylko przeczekuj臋.
Usu艅Ma艣laki zbieram tylko, gdy same wskakuj膮 do koszyka albo gdy nie ma innych grzyb贸w bo nie tylko st臋kam ale i j臋cz臋 przy ich obieraniu.
Sok malinowy ju偶 wypity, prawie na bie偶膮co. Trudno. Jutro nastawi臋 nowy.
Serdeczno艣ci 艣l臋
Zazdraszczam, zazdraszczam - u mnie tylko pieczarki w sklepie:(
OdpowiedzUsu艅Moge sie najac u Ciebie jako obieracz grzybow:)))
Wy pewnie macie inne le艣ne i egzotyczne smako艂yki. Chocia偶 smak i zapach grzyb贸w polskich le艣nych - bezcenny.
Usu艅