wtorek, 12 sierpnia 2014

Impresje z pięciu dni w BK.

Ale się nabyłam tym razem, całe pięć dni. Bo dni gorące ale nie upalne były więc troszkę pracy i dużo wypoczynku (ciekawe jak można tak dużo odpoczywać po tak małej pracy). Widocznie można. I zdjęć będzie dużo, chociaż spacery raczej niedalekie. No bo np takie trzy i już wiadomo: 
Zlikwidowałam prawie w ostatniej chwili kolczurkę klapowatą, która nie tylko w ciągu dwóch miesięcy zarosła mi 15 m siatki ale wlazła na drzewka sąsiada. W ostatniej chwili bo szyszki już dorodne ale na szczęście jeszcze niedojrzałe. Zostały po niej śliczne sprężynki. W internecie przeczytałam, że to kolczurka klapowana, inwazyjna roślina z ameryki, której rozpowszechnianie jest zabronione. A ona przecież rozsiewa się sama jak szalona. Ale zdążyłam i została mi jeszcze tylko mała kolczurka od południa bo mi jej żal, taka ślicznota. I stanowi cudną oprawę okna od południa, gdy wracam ze spaceru.

Ale nawet gdy ją wyrwę, żółte pompony godnie ją zastąpią. Jak się nazywają? 

 Jednym z powodów przyjazdu była chęć zobaczenia, jak wygląda moja posiadłość w świetle nowej latarni. Molestowałam w tej sprawie gminę telefonicznie, osobiści i na piśmie ... i nic. Więc zainwestowałam w oświetlenie na pstryk i było dobrze, świeciłam gdy chciałam. I właśnie wtedy, gdy już nie potrzebowałam, postawili i uruchomili latarnię. Na szczęście tylko na dwie godziny wieczoru i światło ciepłe, delikatne. Nawet gwiazd nie wygasza. A to moje okno pod zachodu wieczorem, od wewnątrz w świetle nowej latarni i od zewnątrz przy zapalonej lampce.
A takie dwa i też wiadomo, że ożywienia zalewu ciąg dalszy, robi się profesjonalne boisko do siatkówki. 
Albo taka seria fasolki tycznej szparagowej. Codziennie obserwowałam jak przerastając tyczkę rozpaczliwie szuka czegoś wokół czego mogłaby się oplątać. Koniuszek kręcił się dookoła, parł do góry kilkanaście cm dziennie aż wreszcie zaczął szukać na boki a w ostatnim dniu opadł zrezygnowany. Było mi go żal, zaprzyjaźniłam się z nim przez te kilka dni i w dniu odjazdu zawiesiłam mu sznureczek najwyżej jak dostałam. Może się puści po sznurku. Dałam mu szansę.
Plony mizerne ale po prawdzie zachwaszczona bardzo moja grządka warzywna, ściółkowanie nie pomogło bo za cienkie. Pomidorki tylko koktajlowe, reszta z parchem. Ogórki beczułkowate, raczej na pikle niż na mizerię, o małosolnych nie wspomnę. Nadzieja jeszcze na cukinię i fasolkę.
Nadal przyozdabiam matę przed tarasem, przeniosłam strażnika bo się nie spisał na grządce warzywnej, chwastów nie przegonił. Uplotłam wianuszek z oregano i dwa bukiety z mięty i lebiodki. Dużo mam tego oregano czyli lebiodki zwyczajnej niezwyczajnie bo siła w niej dobrego: Niezwykłe właściwości zwykłego oregano
 
 I kilka fotek z wczesnego, mglistego ranka. Na zakończenie.
P.s. Basi za serek biało kremowy ślicznie dziękuję, połowę zjadłam palcami bez niczego a resztę umiliłam śmietaną i ziołami i zjadam na śniadanie delektując się powoli.

22 komentarze:

  1. Ładna ta kolczurka, wcale nie widać po niej agresji, ale widać stanowi zagrożenie dla rodzimej przyrody; może zasadź sobie winorośl, pojesz sobie winogron Ty i dla ptaków zostanie; żółte pomponiki to rudbekie, też sobie kilka lat temu posadziłam, zajmuje coraz większy obszar; mglistość przepowiada nieuniknione - jesień idzie; pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie też bardzo się podoba. Gdyby tylko po siatce się pięła to dobrze ale ona wspina się na drzewa i je przerasta. Winorośl mam na wiacie i przy chatcie, narazie ledwo jest kilka gronek. Rudbekie mam całkiem inne, jak rumiany, tylko żółte i brązowe środeczki. To dziwne, że tak różne kwiaty tak samo się nazywają. Ale lubię rudbekie i rumiankowate i pełne. Ja się cieszę na jesień, bardzo. Serdeczności ślę

      Usuń
  2. No to Ci piękna tęcza przez okno wpada....w ogóle tyle tu tego wszystkiego co ja mieszczuch mogę sobie tylko pooglądać:): ale ...ale kiedyś to się zmieni..bo mam taki plan!!!
    Cudnie mieć taki skraj ......
    Serdeczności ślę z mego miasta....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To tęczowe zasłonki tak robią cudności o każdej porze dnia i nocy. Ja też jestem mieszczuch małomiasteczkowy, a chatta i działka to dodatek ale niezbędny. Marzy mi się życie tylko na wsi ale .... w mojej sytuacji to już niemożliwe. Więc cieszę się tym, co mam. Pozdrawiam. Marz, planuj i realizuj.

      Usuń
  3. Śliczności wszystko!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A wiesz, że mi się też podoba? I wogóle i w szczególe. Choć krople goryczy też bywają. Trzymam kciuki za Wasz dach!

      Usuń
    2. Krysia, juz wspomniałam u mnie, ale wielkie dzięki, to na pewno Twoje kciuki pomogły i wszystko poszło gładko :). Wprost nie mogę uwierzyć, teraz tylko żeby nie zapeszyć i zeby już nic się nie działo. Dekarz powiedział, ze dach jest w dobrym stanie, problemem jest jego wiek i to, ze w związku z tym nie powinno się po nim chodzić. Liczmy, że nie bedzie wichur. Ja trzymam kciuka za twoje remonta, może to też coś da?

      Usuń
    3. Może moje a może masz szczęście, nieważne. Ważne że poszło sprawnie i skutecznie i że Pani jest zadowolona.
      Trzymaj za mnie kciuki bom okrutnie skołowana poremontowo, sam remont poszedł sprawnie, Pani zadowolona więc dlaczego do kurny nędzy nadal siedzę na pudłach i kartonach?

      Usuń
  4. A więc i mgliste poranki mogą być piękne :)
    Uwielbiam pomidory koktajlowe!
    Cudownie, że masz gdzie wyjechać poza miasto... Słonecznej drugiej połowy lata życzę serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie mgliste są naj ... przynajmniej dla mnie.
      Nie przepadam za koktajlowymi bo mają za duży stosunek skórki do miąższu, ale trzeba się do nich przekonać bo doświadczenia ostatnich lat wskazują, że tylko takie dojrzewają na mojej działce. Synek sąsiadki zjadł jednego i powiada: ciociu ale ty masz słone te wisienki.
      Na ten cud pracowałam latami

      Usuń
  5. Pajęczyny jak zwykle są wdzięcznym tematem
    A plony? małe ale własne
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak zwykle wdzięcznym ale też niezwykle trudnym, przynajmniej dla mnie.
      Małe i owszem, własne i owszem ale dlaczego takie ciasne?

      Usuń
  6. Coz za dziwaczna nazwa?! :)) Kolczurka klapowata nigdy nie slyszalam o takim dziwacznym pnaczu, bo to chyba pnacze, skoro tak zasuwa. Jednak ladne jest, ladne:)
    A tak w ogole, to pieknie u Ciebie w BK. Klimatycznie, swojsko i tak kolorowo tylko zapachow mi brakuje.
    Ogrodzenie cudne!
    A te pomidory parchate nie nadaja sie do jedzenia, dlaczego?!

    Serdecznosci Krystynko:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak wyczytałam w internecie. "Kolczurka klapowana (Echinocystis lobata) Roślina ta pochodzi ze wschodu Ameryki Północnej. Do Europy została sprowadzona pod koniec XIX wieku jako roślina ozdobna. Obecnie jest to jeden z najszybciej rozprzestrzeniających się gatunków inwazyjnych w Polsce. Gatunek ten opanowuje doliny rzeczne i śródpolne zabagnienia, tworząc zwarte kobierce eliminujące inne rośliny zielne, a nawet jest w stanie łamać i eliminować drzewa i krzewy"
      U Ciebie pustynie a u mnie rozbuchana zieleń.
      Parchate nie dojrzewają, nie czerwienieją. Jeszcze zielone dostają plamy i gniją. Nawet strach je dać na kompostownik.
      Miłego dnia

      Usuń
  7. No to wreszcie wiem, jak się ta roślina pnąca nazywa. U nas kiedyś i u naszych sąsiadów była popularna. Teraz zniknęła.
    Pomidorki koktajlowe własne na pewno o wiele smaczniejsze niż te sklepowe.
    Próbowałaś kiedyś jeść ogórka z miodem? U nas jak były takie wielkie ogórki, które nie nadawały się do żadnych przetworów, to jadło się je z miodem. Najwygodniej pokroić w kostkę i podawać w miseczce.
    To piękne niebieskie to wilec? Ma jakieś szczególne wymagania?
    Serdeczności :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Więc "internet kłamie" bo piszą że sama nie zniknie, wręcz przeciwnie, rozpanoszy się niemożebnie.
      Próbowałam chleb ze smalcem i cukrem, placki ziemniaczane z miodem ale to nie moje smaki. Ja nie lubię słodkiego, takie zboczenie.
      Wilec rośnie wszędzie, od gleby zależy jaki odcień mają kwiaty, od niebieskiego do różowego poprzez fiolety. Cudo, kwiaty jak latarenki. Miłego dnia.

      Usuń
  8. Uroczo u Ciebie! Kolczurka faktycznie jest gościem nie-proszonym, zarastającym szczególnie zarośla nadrzeczne. Kiedyś bardzo mi się podobała, bo w sumie jest ładna, ale teraz się cieszę, że nie ma jej w mojej okolicy. Słoneczniczki ładniejsze, dla mnie już zawsze kojarzą się z ukochaną babcią, która na małym trawniczku w środku warszawy miała je za oknem. Jak tylko kupiłam ogród, to od razu posadziłam w nim te piękne pompony. Acha, tak botanicznie słoneczniczki to rudbekia naga, odmiana Goldquelle...
    pozdrawiam,
    M.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj Magdo. Dziękuję. Mnie się dalej kolczurka podoba ale nam na nią za ciasno na maleńkiej działce, musi odejść.
      Te pompony mnie też kojarzą się z babcią Magdaleną, zawsze miała je w ogródeczku przed chatą, takie bujne, że podpierała je tyczkami i wiązała do drewnianego płotka. Miłe wspomnienia. Ciekawe dlaczego naga, przecież haleczki i spódniczki ma cudne. Chyba men to wymyślił?

      Usuń
  9. Ania z Siedliska18 sierpnia 2014 07:16

    To pnącze wcześniej było znane jako chmiel japoński. Dawno, dawno temu kupiłam jego nasiona na targu ( po 2 zł za jedno !!!!) i potem miałam na płocie to, co ty. Ledwie sie go pozbyłam. Tu na wsi rosnie na płocie sąsiada. Muszę go poprosic, by je wyrwał, bo jest tuz przy lesie. A kwiat to rudbekia naga ( w odróżnieniu od tej niższej, o innych kwiatach). Lubie pomidorki koktailowe, bo są słodkie i mają te miłą zaletę, że i u mnie dojrzewają. Uściski !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Inwazyjne bardzo ale jakie delikatnie piękne :-))) W delikatności siła? Ty Aniu tak mi się kojarzysz, delikatna ale silna. Okazuje się że lubię wszelkie rudbekie, te nagie i ubrane.
      To tak jak u mnie. Po trzech latach przekonałam się, że tylko koktajlowe się udają po japońsku czyli "jako tako", reszta pomidorków kaput, jeszcze na zielono, a próbowałam najróżnistych. Pozdrawiam

      Usuń
    2. Bardzo dziękuje za tak miłe skojarzenie. Staram się z całych sił być taka :-).
      Krysiu, z zielonych ( z dodatkiem czerwonych) robię pyszny chutney. Służę przepisem, jeśli masz dostęp do zielonych pomidorów.

      Usuń
    3. Aniu, ja już prawie nie robię przetworów, plony mam tak nieduże, że zjadam na bieżąco co urośnie. W tym roku tylko maliny obrodziły ale dopiero zaczynają dojrzewać, to może zrobię sok. Dobrej nocy.

      Usuń